Jak to ze strychem było
niedziela, października 09, 2016
Podczas remontu na poddaszu
Mieszkamy w domu, który ma przeszło 100 lat - zbudowany ok. 1905 r. Dokładnej daty budowy tego niewielkiego domu nie znamy, ale kierujemy się datą powstania okolicznych domów oliwskich - niektóre datę posiadają na elewacjach.
Kiedyś pisałam o historii tego domu.
Mimo, że dom jest tak stary nie podlega opiece konserwatorskiej. Był kiedyś w rejestrach, ale w czasie gdy go przejmowaliśmy podobno miał tyle przeróbek, że - gdy groziło mu nawet wyburzenie na poczet nowego planu zagospodarowania - konserwator nie wykazał zainteresowania naszym przybytkiem. W Oliwie jest do tej pory dużo domów z czerwonej cegły, najczęściej były to jednak domy kilkurodzinne. Nasz jest jednym z niewielu najmniejszych. Pisałam (link powyżej) o dokumentach znalezionych na strychu, wtedy dom miał powierzchnię tylko 44 m.
Nowe plany zagospodarowania terenu nie doszły do skutku, a my mieszkaliśmy w naszym domku, nie pozbawionym wielu wad. Okna małe, mało światła w pomieszczeniach, słabe ściany, kłopoty z wilgocią, stary dach itd. Mój mąż wychował się w tym domu - jego rodzice kupili go, gdy miał kilka miesięcy. Jest z tym domem związany emocjonalnie i choć czasem rozważaliśmy zmianę miejsca zamieszkania - pozostaliśmy. Właściwie cały nasz wspólny staż małżeński to remonty tego domu - większe i mniejsze. W zasadzie dotyczyły one tylko parteru, bo to dom parterowy ze strychem.
Od dawna planowaliśmy remont dachu, ze wszystkich naszych remontowych planów był najtrudniejszy do przeprowadzenia. Głównym problemem był przewidywany koszt takiej operacji, możliwość wykonania go tylko przy pomocy fachowców - tzn. firmy. Do tej pory większość prac wykonywaliśmy sami, z rzadka sięgając po fachowców. Prawda jest też taka, że niewielu chce się "tykać" starych kątów. Sami mieliśmy do tego cierpliwość, choć przyznaję, że z punktu widzenia opłacalności remontów starego domu to "beczka bez dna" lub "skarbonka" jak kto woli.
Dodatkowo baliśmy się, że po rozebraniu starego dachu i części ścian strychu, dom nam się "złoży". Odkrywki wykazały, że nie ma tam typowego wieńca, ani żadnych wzmocnień. W czasie remontu mieszkaliśmy na dole i to też nie jest bez znaczenia. Każda większa ingerencja, pomyłka na budowie mogła spowodować dodatkowe prace i znaczne podwyższenie kosztów.
To zdjęcie wykonał mój syn
A to już trochę później, gdy wróciłam z pracy
Przestrzeń poddasza zamknięta
Wcześniej - Archiwalne zdjęcie strychu na chwilę przed remontem zrobił mój syn. Jak widać było tak "urocze", że ja nigdy nie zrobiłam tam zdjęć, jednak teraz - dla porównania - się przydało.
Obecnie - w trakcie prac wewnątrz
Po remoncie zyskaliśmy na poddaszu powierzchnię ok. 34 m kw. Zaplanowaliśmy tam dwa pokoje - sypialnie oraz korytarzyk z klatką schodową. Już niedługo będą skończone. Poza tym w najniższej części dachu mamy schowki (dodatkowa powierzchnia ok. 16 m. kw.), które muszą nam wystarczyć zamiast dawnego strychu, na przechowanie rozmaitych "przydasiów". Jeden ze schowków ma wejście z pokoju widocznego na ostatnim zdjęciu, do drugiego - z korytarza.
Na ostatnim zdjęciu widać już potencjał nowego pokoiku - zawsze marzyłam o pokoju ze skosami - teraz będę miała
2 komentarze
Ależ ciekawa historia domu, ile mówią te przedmioty... Z powiększonym metrażem będziesz miała wygodnie.
OdpowiedzUsuńDominiko,
OdpowiedzUsuńhistoria rzeczywiście ciekawa, tym bardziej, że na tytułowym strychu znalezisk było więcej. Może kiedyś uda mi się jeszcze coś ciekawego o tym napisać czy nawet pokazać. Co co przyszłości, to już nie mogę się doczekać zamieszkania na górze. Dzieci - poza jednym, najmłodszym (dorosłym) synem - już na swoim i w zasadzie powierzchnia zaczyna się robić za duża dla nas. No, ale domek jest mimo wszystko przytulny i taki "nasz". Gdy dzieci były małe i każde marzyło o oddzielnym pokoju takie poddasze to by było coś, a dzisiaj to już pewien zbytek. Ale mi się tak czy inaczej podobają nowe powierzchnie do urządzania.
Pozdrawiam serdecznie.