Jeden z domków z niewielkim ogródkiem przy Złotej Uliczce
Podczas zwiedzania Pragi oczywiście byliśmy także na Hradczanach (dzielnica Pragi na wzgórzu). Jest tam wiele ciekawych zabytków do obejrzenia. Dzisiaj kilka słów i zdjęć ze Złotej Uliczki. Mieliśmy takie szczęście, że - gdy zwiedzaliśmy ją w 2012 roku - ekspozycja została powiększona o wyposażenie domków rzemieślników. Maleńkie domki są urządzone tak jak przed stu czy więcej laty. Bardzo mnie zauroczyły, szczególnie domek krawcowej czy koronczarki. We wszystkich jest ciekawy klimat. W domkach wchodzi się tylko do korytarzyka, reszta jest zamknięta szybami. Oczywiście próbowałam zrobić zdjęcia, z różnym skutkiem, czasem widoczne są odbicia, ale uznałam, że i tak warto to pokazać.
Słynna uliczka jest zabudowana szeregiem maleńkich domków, dobudowanych w poł. XVI w. do wnęk zamkowych murów obronnych. Początkowo była ponoć zabudowana po obu stronach i jej szerokość nie przekraczała miejscami jednego metra. To podobno właśnie tam pracowali poszukujący kamienia filozoficznego alchemicy Rudolfa II. Żyli tam najpewniej strzelcy zamkowi, później te malutkie domki były zajmowane przez rozmaitych rzemieślników, urzędników, dzwonników i w końcu praska biedota. W XVIII wieku dzięki decyzji cesarzowej Marii Teresy zastąpiono zaniedbane drewniane domki domkami z cegły.
Jeszcze pod koniec XIX wieku zamieszkała na uliczce praska cyganeria (w domku nr 22 często bywał Franz Kafka). W połowie dwudziestego wieku mieszkańcy musieli się wyprowadzić, domki pomalowano na wesołe, pastelowe kolory i urządzono w nich sklepy z pamiątkami. W ten sposób zamkową dzielnicę biedy zamieniono na jedną z najsłynniejszych atrakcji Pragi.
Zapraszam!
Baczność!
Dwa lata temu odwiedziliśmy Czechy. W ramach naszej wycieczki, w drodze powrotnej do Polski, odwiedziliśmy siedzibę koncernu Škoda Auto w Mladá Boleslav. Chciałam bardzo jedną z atrakcji przygotować dla mojego męża, który jako mechanik samochodowy bardzo chętnie obejrzał automobilową ekspozycję. Co prawda trwał wtedy akurat remont i rozbudowa muzeum, ale można było zwiedzić wystawę chwilowo umieszczoną w jednej z części kompleksu. Wystawiono tam modele samochodów produkowanych na przestrzeni kilkudziesięciu lat, a właściwie od rowerów poczynając, na przestrzeni wieku.
Trochę brakowało nam ekspozycji - o której czytałam w przewodnikach - pokazującej rozwój konstrukcji silników, ale być może jeszcze odwiedzimy to muzeum ponownie, bo z pewnością nie udało nam się zobaczyć wszystkiego.
To właściwie mój ideał - sekretarzyk i fotel umiejscowione we wnęce z oknem.
Zdjęcie wykonane w Pałacu w Pszczynie
Od dziecka mam pewną fascynację... sekretarzykami. Wychowałam się w czasach, gdy niekoniecznie było w domu dla uczącego się dziecka jakieś biurko. Swoje pierwsze dostałam dopiero pod koniec podstawówki. W zasadzie brak biurka nie przeszkadzał mi w nauce, w domu był zawsze duży stół i na nim odrabiałam lekcje. Miało to takie plusy, że rodzice widzieli co wyczyniam. Pewnie w tych czasach, gdy biurka nie miałam powstała taka tęsknota za własnym kątem do czytania i pisania.
Zawilce japońskie
Od niedawna mam na działce cień. Właściwie powstał dopiero po zbudowaniu domu, południowe zbocze to raczej patelnia słoneczna. Nie miałam wielkiego doświadczenia z roślinami cieniolubnymi, ale w tym roku założyłam rabatę "za domem".