Hipek, kubek i takie tam przemyślenia...

czwartek, grudnia 29, 2016



Dopiero po świętach mam czas by troszkę wyhamować, odsapnąć, pozbierać myśli. W tym ferworze przedświątecznym i kończącym rok czasie nie zdążyłam nawet złożyć czytającym mojego bloga gościom życzeń - na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że gościły tu nastrojowe tematy nawiązujące do świątecznego oczekiwania - oliwska szopka z piasku i iluminacje w parku.



Dzisiaj pomyślałam, żeby napisać kilka słów od siebie. Gdy zastanawiam się czego życzyć bliskim bardziej lub mniej osobom na święta i zbliżający się Nowy Rok, to wiadomo że dla każdego życzenia są troszkę inne, tak jak inni są ich odbiorcy. Czego miałabym życzyć czytelnikom swojego bloga? 

Opowiem o tym jak przygotowywałam się do świąt, gotowałam i piekłam przysmaki z rodzinnej, unikalnej listy "must be...". Wśród tych przygotowań wypiekłam dorodną babkę makową. Miałam na tyle sił i chęci, że postanowiłam ją jakoś inaczej udekorować niż zwykle. Polałam resztką czekoladowej polewy, która pozostała od sernika, potem zrobiłam śnieżnobiały lukier o smaku cytryny. Na koniec wsadziłam na szczycie "góry" (babka i owszem urosła!) małe a'la choineczki ze świeżych gałązek ... rozmarynu. Żeby rozmaryn wiarygodniej prezentował się niczym choinka, na szczycie przyklejałam lukrem złote perełki dekoracyjne. Cudnie to wyglądało! - uwierzcie na słowo! Zdjęć nie będzie, bo...
odłożyłam to na później. :/

Gdy żywe jeszcze niedawno gałązki rozmarynu poczuły suchość babki, wszystkie - jak jeden mąż - zabawnie się pozginały. Czar prysł!

Moje życzenie dla wszystkich czytających mojego bloga 
na przyszły rok i nie tylko brzmi:

Nie odkładajcie niczego na później!

Na zakończenie pokażę jeszcze hipka, który zakwitł mi na święta. Dzisiaj rano bujnął się i upadł na rozmarynowy krzaczek, który uratował go przed złamaniem. Tym razem przywiązałam niesfornego "kwiata" do klamki okna. 

Klamkowy aresztant


Zobacz także

0 komentarze