Tylko róże... z działki

sobota, stycznia 24, 2015


Róże na działce w pełni sezonu

Niedawno doszłam do wniosku, że mało napisałam na blogu o różach. To poważny błąd, gdyż są jednymi z bardziej przeze mnie lubianymi roślinami. Podziwiałam je od dawna, od dziecka, jednak dopiero od 10 lat mam z nimi do czynienia. O początkach swojej pasji ogrodowej wspominałam tutaj.


Początki nie były łatwe, bo róże mi wymarzały i chorowały. Na działce położonej na peryferiach Gdańska temperatura w zimie podczas mrozów jest niższa nawet o 5 stopni C, co powoduje że z łatwością osiąga -28 st. C. Starsi działkowcy mają stare krzewy róż, takie dawne, sprawdzone, ale i one czasem po kolejnej zimie wypadają. Innym moim wrogiem była czarna plamistość, której nie znałam i nie potrafiłam sobie na początku poradzić. Na nią zachorowała moja ulubiona róża Parade, kupiona w kapersie w jakimś markecie. Rosła sobie przy furtce i witała gości pięknymi kwiatami. Jednak po dwóch latach wypadła, zima dokonała swojego niszczącego dzieła.



 We wspomnieniowym poście prezentowałam już swoje zdjęcie, które jest także w awatarze. Miałam jakieś 3 latka i tak zachwycałam się zapachem róż w Oliwskim Parku

Mój mąż radził mi żebym nie marnowała sił dla róż, które i tak po dwóch latach padną. Jednak nie jestem z takich osób, które się łatwo poddają i zaczęłam szukać róż odpornych na mrozy i choroby. Chciałam udowodnić, że to tylko kwestia doboru do klimatu. Wtedy zakupiłam róże damasceńską Rose de Resht, białą Ice Lady, żółtą Aichę oraz kłująco czerwoną Prickly Red. Ich mrozoodporność jest wg producentów określana na nawet -32 st. C. Te róże sprawdziły się i nie wymagają nawet okrycia na zimę.

Po nich odważyłam się także na angielki, które jako róże romantyczne są dla mnie najpiękniejsze. Jedną z pierwszych róż angielskich z hodowli Austina jest Graham Thomas, kupiony jako "silna róża krzaczasta" bez nazwy.Niezłomność i odporność tej róży zachęciła mnie jeszcze do zakupu innych, m. in. Abrahama Darby, Shakespearea, Jubilee Celebration, Golden Celebration, Alchymista i innych.

W ogrodzie działkowym i ogródku w Oliwie razem posiadam ok. 30 róż. Dzisiaj wiem o wiele więcej o szkodnikach, chorobach, a przede wszystkim odmianach róż i zasadach pielęgnacji. Z tego powodu mogę się cieszyć obfitym kwitnieniem. Oczywiście są lata lepsze i gorsze dla roślin, ale nie warto się zrażać. Poniżej pokażę portrety moich pupilek.




Golden Showers w pąkach


Jedna z moich ulubienic, róża Poulsena w typie patio (do małych ogródków, czy na tarasy)  Bernsdorff Castle

 







Ta róża damasceńska o niesamowitym zapachu, polecam w każdym ogrodzie przynajmniej jeden z okazów tych róż właśnie dla silnego zapachu











 
Alchymist niestety nie wytrzymał pierwszej zimy, a róża to piękna i wspaniale pachnąca

Także do Hanabi nie miałam szczęścia, ale jeszcze będę jej szukać, także ze względu na niesamowity zapach

To różany terminator - róża obowiązkowa w każdym ogrodzie, posadzona jest najbliżej miejsca przy tarasie gdzie lubię przesiadywać

Miniaturowa róża NN kupiona jako okrywowa

Inna nieznana


Niesamowita uroda róży Prickly Red przejawia się nie tylko w neonowych kwiatach, ale i kłujących, ozdobnych łodygach

Wśród przetaczników, szałwii i klematisów, przy tarasie Abraham Darby 

 W oddali widoczny mój pupilek Graham Thomas


Zobacz także

0 komentarze