Heban - rzeźby z Gabonu

wtorek, grudnia 16, 2014

Największa z rzeźb - słoń

Sporo czasu minęło od czasu, gdy w pierwszym poście o hebanie obiecałam pokazać swoją kolekcję hebanową. W zasadzie zręczniej byłoby napisać, że jest wspólna moja i mojego męża, bo to on przywoził te rzeźby w czasach gdy pracował w Gabonie. Śmialiśmy się wtedy często z  jego walizki-kabinówki, która była po powrocie z Afryki bardzo ciężka. Kiedyś chciałam ją na lotnisku kawałek przesunąć i aż mnie zatkało, tak była ciężka. Jedyny komentarz męża - "To tylko kamień i drewno".

Największa z tych rzeźb to słoń na tytułowym zdjęciu postu. Jego wielkość to ok. 35 cm x 35 cm, waga 6 kg. Gdy mąż go przywoził miał podręczną torbę na ramieniu, bał się przekazać słonia na bagaż, by rzucany nie został zniszczony. Po powrocie do kraju miał wielką, siną pręgę na barku. Podróż z Gabonu trwała przeszło 27 godzin i łączyła się z przesiadkami, w sumie to aż pięć lotów.

W Gabonie często takie rzeźby opatrywane są ciosami z kości słoniowej, tam akurat żyją słonie leśne. Dla tubylców zdobycie kości słoniowej nie jest trudne, jednak mój mąż poprosił o ciosy ze zwyczajnego drewna, które są tylko pomalowane. Wyrobów z kości słoniowej nieznanego pochodzenia nie można przywozić do kraju. Pokazane w poście wyroby zostały zakupione w Gabonie, czy jednak dokładnie stamtąd pochodzą pewne 100% nie jest. W Afryce, w tym regionie przemieszcza się i ludność, i jej wytwory (np. z Konga czy Kamerunu).


Zanim zaprezentuję pozostałe zdjęcia kilka moich spostrzeżeń dotyczących hebanu. Tak jak pisałam wcześniej jest bardzo trudny w obróbce, tym bardziej podziwiam te dzieła wytworu mogąc ich dotykać i oglądać z bliska. Polerowany heban jest wyjątkowo gładki, nie przypomina znanego mi innego drewna, choć np. rzeźby z mahoniu też bywają bardzo gładkie, jednak widać w nich rysunek drewna. W tych najczarniejszych z hebanu rysunku nie widać.

Dosyć istotne jest także to jak należy się zajmować takimi wyrobami. Rzeźby, które zostały przywiezione przez mojego męża w bardzo krótkim czasie (praktycznie jednej doby) przybyły do kraju o zupełnie innych warunkach klimatycznych. Największym zagrożeniem jest suche powietrze, bo tam akurat wilgotność powietrza dochodzi do 90%. Zbite drewno hebanowe potrafi bardzo pękać, gdy znajdzie się w zbyt suchym środowisku. Nasze rzeźby wykazują też takie spękania, ale na całe szczęście niewielki stopień spękania nie dyskwalifikuje ich. W praktyce wystarczy odkurzanie ich przy pomocy suchej, miękkiej szmatki, delikatnej szczotki. Nie używam żadnych środków powszechnie stosowanych do mebli. Heban nie znosi też wycierania na mokro, od wilgotnej szmatki jego powierzchnia matowieje i nie wyglądają dobrze. Mój mąż podpatrzył w Afryce, że tubylcy pastują rzeźby czarną pastą i potem je polerują szmatką lub włosianymi szczotkami, zupełnie jak czyści się buty. Faktycznie taka konserwacja daje najlepszy efekt.


Popiersie kobiety z misterną fryzurą

Para - popiersia kobiety i mężczyzny - lubię te rzeźby, bo można je różnie ustawiać wobec siebie. Odwróconych plecami, zwróconych do siebie, patrzących w dwie strony

Dwie rzeźby kobiet  o dość obfitych kształtach

Tę rzeźbę nazywam "płaczką", bo jakoś tak kojarzy mi się ta postać kobiety

 Dwie rzeźby mężczyzn (wędrowców czy pasterzy) przypominające nieco wyroby masajskie np. z Tanzanii. Widoczne charakterystyczne smugi brązowego drewna zwanego królewskim hebanem.

Kolejne rzeźby, pierwsza z lewej wykonana jako podpórka do książek, ta i środkowa mają także piękne smugi brązowego hebanu

Maska dekoracyjna  większa

 Mniejsza maska

Oko w oko ze słoniem - bardzo ciekawe rzeźbienie grzbietu nosa i trąby

Groźne spojrzenie

 Dosyć trudny do sfotografowania, każda jego strona jest inna. Wg mnie ma bardzo ekspresyjny wyraz

 Widok od strony grzbietu - widoczne są spękania powierzchni drewna powstałe podczas wysychania. Im większy kawałek drewna tym jego zdolność do spękania jest większa



Ostatnie zdjęcie słoń z zaczepiającym go młodym

Na koniec chcę tylko dodać, że zdarzyło się by osoby oglądające tę rzeźbę uznały słonia jako symbol nieszczęścia i że "nie trzymałyby go w swoim domu". Zawsze to określenie wzbudza mój uśmiech.
Nasz kraj dość daleko jest od miejsc, gdzie można oglądać dzikie słonie i pewnie dlatego dla szczęścia liczy się tylko słoń "z trąbą wzniesioną do góry", jak np. ten młody, zaczepiający starego na ostatnim zdjęciu.  W rzeczywistości słoń z uniesioną trąbą, a jeszcze z rozchylonymi szeroko uszami, jest słoniem poirytowanym, wzburzonym, groźnym - w Afryce od takiego słonia się ucieka i lepiej trzymać się z dala. Przed rozjuszonym słoniem w zasadzie nie ma gdzie się tam ukryć. 
Dlatego ja wolę mieć słonia spokojnego.

Ciekawostka - taki znak ostrzegawczy "Uwaga na słonie" przy drodze do Gamby (Gabon) sfotografował mój mąż. Nieopodal tego miejsca przebiegają trasy wędrówek słoni leśnych i to one mają pierwszeństwo z oczywistych względów 
(fot. Tadeusz P.)

Zobacz także

0 komentarze