Wspomnienia - Drewniany stołeczek
czwartek, września 04, 2014
Mam takie
wspomnienie z dzieciństwa związane z małym taboretem-stołeczkiem, który
towarzyszył mi w dziecinnych zabawach. Stołeczek ten, był niewielki wysokość
ok. 20 cm i długość 40-45 cm, wykonany z jakiegoś twardego drewna, być może dębowego.
Wyglądał jak prosta ławeczka. Składał się z trzech deseczek połączonych
wczepami skośnymi na tzw. jaskółczy ogon i dodatkowej rozpórki w postaci drążka
o owalnym przekroju. O nazwie tego "jaskółczego" łączenia
dowiedziałam się już jak byłam dorosła i wiem, że wykonanie ręczne tego połączenia
jest bardzo trudne i wymaga dużej precyzji. Tym bardziej podziwiam mojego tatę,
który stolarzem nie był i zrobił ten taboret dla mnie. Zapamiętałam jego wygląd
i szkoda mi, że nie dotrwał do obecnych czasów, z pewnością mógł służyć jeszcze
moim dzieciom. Gdzieś jednak w ramach przeprowadzek mebelek się zagubił.
Pełnił wiele
funkcji, więcej niż by się mogło wydawać na pozór. Przede wszystkim siedziałam
na nim chętnie, wtedy w naszym domu podłogi były dość zimne, jak to mama mówiła
"ciągnęło". W związku z tym często mówiła żeby siedzieć na stołeczku
a nie na podłodze. Był dla mnie także zabawką, bardzo łatwo mogłam go
przenosić, odwracając "do góry nogami" i chwytając za drążek jedną
ręką. Pamiętam, że nosiłam go ze sobą nawet do zabawy na podwórzu. Położony normalnie
lub "na boku" stawał się ladą czy kontuarem w zależności od tego czy
chciałam się bawić w kasę, pocztę czy sklep. Służył mi także do sięgania wyżej,
gdy zbrakło jeszcze wzrostu, był wtedy niczym stopień. Zastosowań było naprawdę
wiele.
Był bardzo
wysłużony, jego powierzchnia całkowicie wygładzona, satynowa, nie było mowy o
tym by wystawał jakikolwiek zadzior.
0 komentarze